piątek, 27 lutego 2015

Pierwsza podróż do Maroka

       Pierwszy przyjazd do Maroka, był jednocześnie moją podróżą poślubną. Pół roku po ślubie, który odbył się w Polsce, pojechałam do kraju mojego męża. Można sobie usiąść i wyobrazić wiele rzeczy, ale zobaczyć je na własne oczy, dotknąć - to niesamowite wrażenie. O Maroku wiedziałam niewiele, to nie były czasy internetu. Wszystko , co zobaczyłam było dla mnie czymś niezwykłym. Do Maroka  postanowiliśmy jechać przez Europę. 

 Przed naszym autokarem w Hiszpanii



 Pierwsze spotkanie z Morzem Śródziemnym -Port Algeciras 

        W piękny słoneczny lipcowy dzień 1987 roku, byłam już na pokładzie promu płynącego z Algeciras (Hiszpania) do Ceuty (hiszpańska enklawa na terytorium Maroka). 




     Sama podróż promem, trwająca około godziny,  nie należała  do najprzyjemniejszych. Wilkiem morskim z pewnością nie byłam. Mimo, że prom był pokażnych rozmiarów, bujało nami dość mocno. Za to na lądzie w Ceutie czułam się już wspaniale. 






 Pierwsza palma, którą mogłam dotknąć.


Wpis 21 do blogu "Podróż do Maroka" pod tytułem : Pierwsza podróż do Maroka

środa, 25 lutego 2015

Moja Szwagierka Fatiha

       Fatiha to żona Drissa. Była takim moim aniołem stróżem, po tym jak przyjechałam pierwszy raz do Maroka. To ona podpowiadała mi jak mam się zachować, w jakieś tam sytuacji, jak się ubrać na różne okazje. Starała się zawsze być blisko mnie, zawsze gotowa pomóc, służyć radą.

 Z lewej strony Halima, siostra męża, z prawej Fatiha, Turija i Malika, moje szwagierki

 Z mężem rozmawia jego siostrzenica Najma, z mojej prawej strony, szwagierka Fatema
      Opowiadała o różnych relacjach między ludżmi. Lubiła opowiadać o swojej rodzinie. 
 Jej dziadkowie Senoussi, pochodzili z Libii, z rodziny królewskiej. Po obaleniu królestwa Libii i objęciu władzy przez Kadafiego, cała rodzina Fatihi wyjechała do Maroka w obawie przed prześladowaniami.Wyobrażcie sobie z jakim zaciekawieniem słuchałam takich opowieści, dla mnie to był inny, baśniowy świat.
       Fatiha i Driss mają trzech synów. Najmłodszy ma na imię Ali i miał 4 lata, kiedy pierwszy raz przyjechałam do Maroka. 

 Ali i jego starszy brat Omar
    
        Z początku przyglądał mi się nieufnie. W końcu podszedł i dotknął moich włosów i powiedział " zara" , czyli blondynka. Po paru godzinach siedział juz na moich kolanach i obejmował swoimi ślicznymi rączkami za szyję i mówił, że bardzo mnie kocha. Wieczorem zasypiał na moich kolanach, a ja odnosiłam go do łóżeczka. Przynosił mi różne przedmioty, warzywa ,owoce i mówil jak się nazywają, potem kazał mi powtarzać. Tak uczyłam się coraz lepiej języka. 

  Ali stara mi się coś wytłumaczyć

      Na moich urodzinach, które przygotowała dla mnie Fatiha, Ali oczywiście pomagał mi zdmuchnąć świece. 


Dziś Ali, absolwent Uniwersytetu EL Ahałajn w Ifranie, sam już jest tata. ... 

Inne zdjęcia z rodziną


Ja z siostrzenicą męża Aminą


Z mojej prawej strony siostra męża Halima

 
Z mojej prawej strony mój szwagier Ahmed z żoną Fatemą,  pośrodku ich córka Nażia






 
Wpis 20 do blogu "Podróż do Maroka" pod tytułem : Moja szwagierka Fatiha

poniedziałek, 23 lutego 2015

Mój szwagier Driss

       Dziś rozmawiałam z Drissem, bratem mojego męża. Pewnie myślicie w jakim języku, rozmawiałam po marokańsku. To niesamowite, ale po 15 latach ja nadal biegle mówię w tym języku. Zdarza mi się, że zapominam jakieś pojedyncze słowa, ale porozumiewam się nadal bez problemu.
 Driss powiedział, że bardzo za mną i Sofią zatęsknił, że czeka na nasz przyjazd. Ja będę w Agadirze, to od Fezu około 900 kilometrów, ale brat męża zapewnił, że wraz z żoną przyjadą do nas. 



       Z Drissem łączyła mnie szczególna więź. Traktowałam go, jak swojego tatę. Tym bardziej, że  mój teść był już w bardzo podeszłym wieku i to właśnie Driss był głową rodziny, To on w imieniu teścia wyrażał zgodę na ślub mojego męża ze mną. Napisał wtedy w liście do męża, " jezeli Ty wybrałeś Alicję, to my też ją akceptujemy i będziemy ją traktować z miłością i szacunkiem". Te słowa Drissa były dla mnie bardzo wazne, Czułam się znacznie pewniej jadąc z mężem, po naszym ślubie, do Maroka. 

       Brat dotrzymał słowa, zawsze był dla mnie miły, troskliwy, rozbrajał swoim uśmiechem, dowcipami. Zawsze interesował się moimi sprawami. Kiedy nagle w Polsce zmarł mój tata, bardzo nam pomógł. Ja nie byłam w stanie nawet myśleć, mąż, jak i cała rodzina byli przy mnie.  Driss w  tym czasie działał. Od razu kupił nam bilety do Polski, zdecydował, że powinniśmy lecieć oboje z mężem (mój mąż jeszce wtedy nie pracował). Pomógł w załatwianiu wszelkich formalności. Odwiózł na lotnisko. Robił to wszystko, co zrobiłby dla mnie mój tata, lub teść, gdyby był młodszy. 



       Bardzo tęsknię za Drissem, za jego niesamowitym poczuciem humoru, cieszę sie, że będę go mogła znowu uścisakć i powiedzieć ''cuacheszcyk bzef" , co oznacza : zatęskniłam bardzo za Tobą.



Wpis 19 do blogu "Podróż do Maroka" pod tytułem : Mój szwagier