Od 1926, w centrum Jfrane króluje sławny Lew Ifranu. Wyrzeźbił go Francuz Jean Mareau na naturalnej skale, która się w tym miejscu znajdowała. Mnie zadziwiła jeszcze jedna rzecz, lew był symbolem kolonializmu francuskiego, a nikt go nie niszczył.
Marokańczycy chętnie robili przy nim zdjęcia, mówili "nasz lew", kiedyś bowiem w górach Atlas żyły prawdziwe lwy. Ostatni lew został zamordowany na przełomie XIX i XX wieku.
Niedaleko od lwa znajduje się fontanna, Wokół niej rosły piękne kwiaty, a mgiełka wody padała na osoby przechodzące koło niej, dają cudowne uczucie chłodu.
To miasto wiele dla mnie znaczyło. Dało mi upragniony chłód latem, zimą biały puszysty śnieg. Ale jesienią dawało mi coś więcej, gasiło moją tęsknotę za Polską. Przyroda i wszystko dookoła przypominało mi naszą polską złotą jesień.
Niedaleko od Ifrane znajduje się źródło Vittel i niewielkie, ale urocze kaskady. W tym miejscu wielokrotnie spędziłam z mężem i jego rodziną niesamowite chwile w cieniu, spokoju i chłodzie.
Obecnie Ifrane znany jest również jako miasto akademickie. Znajduje się bowiem tam Uniwerytet El Ahałajn, który powstał w 1995 . Był założony przez nie żyjących już: króla Maroka Hassana II i króla Arabii Saudyjskiej Abdellah Ben Abdelaziz. Uniwersytet dostepny jest dla międzynarodowych studentów, ponieważ nauka odbywa się w języku angielskim. Rok studiów kosztuje około 10000 euro. Nauka jest na wysokim światowym poziomie. 85% studentów po ukończeniu tego uniwersytetu znajduje pracę w przeciągu 6 miesięcy.
Inne zdjęcia Ifranu :
Wpis 16 do blogu "Podróż do Maroka" pod tytułem : Dzika przyroda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz